To był maj pachniał cały szpicherek, szalonym lilowym bzem...
Oj tak...
A oto dowód:
Potem goździki zatopione w bzach:
A potem w wersji z kaliną:
Którą wersję wolicie?
A to już aleja kwitnącej wiśni u naszych sąsiadów. Cudowna... I ten zapach...
Chciałam Wam pokazać powód braku mojej aktywności na blogu.
To właśnie on mnie absorbuje całkowicie i jest moim oczkiem w głowie w ostatnim czasie.
OGRÓD!!!!!
Po Kawiarni zabrałam się osobiście za aranżację mojej przestrzeni.
Może zbyt dokładnie nie jest to widoczne, ale pozwolę sobie przedstawić mały fragment.
Było tak:
Teraz to miejsce wygląda tak:
I moja ostatnia zdobycz agawa Zofia / nazwa od imienia mojej cioci od której pochodzi/
Tak kochani jestem urobiona po... a zresztą sami zobaczcie, tak wygląda kobieta pracy:
Ale, żeby was do siebie nie zniechęcić ,szybko z takiego wdzianka wychodzę - mała regeneracja, doprowadzam się do stanu ,,przed" i...pędzę do RETRO.
A tam?
W miłej atmosferze, przy dźwiękach Barry White czekam na czarną, aromatyczną kawkę, którą podaje mój M.
Pozdrawiam i do miłego.